Książeczka zdrowia dziecka – biurokracja czy niezbędnik małego pacjenta?


nowy wzór książeczki

W sumie to nie miałam zamiaru o tym pisać, ale zaszumiało trochę na FB, przeczytałam kilka dziwnych i absolutnie niezrozumiałych dla mnie komentarzy więc postanowiłam wtrącić swoje pięć groszy.
Pewnie większość z was już wie, że od 1 stycznia tego roku obowiązują książeczki zdrowia dziecka.
I jak to zwykle bywa podniosły się głosy oburzenia, że biurokracja, że przecież od zawsze są, że o co chodzi, że ktoś chce na tym zarobić itp itd.

Przede wszystkim to co nasze dzieci dostały w szpitalach, a  co rodzice często nazywają książeczką zdrowia tak na prawdę nie ma z nią nic wspólnego. Prawda jest taka, że gdybyście zaraz po wyjściu ze szpitala wyrzucili ją do kosza, albo przeznaczyli na makulaturę to nic by się nie stało. Obowiązkowe książeczki zdrowia wycofano w 2002 roku, a te które po tej dacie otrzymaliśmy w szpitalach były drukowane przez firmy farmaceutyczne i bardziej spełniały rolę gadżetu niż książeczki zdrowia.

Prawda jest taka, że na ogół w książeczkach neonatolog wypełniał dwie pierwsze strony dotyczące urodzenia dziecka i przebiegu porodu, a później świat o niej zapominał. W niektórych przypadkach jeśli rodzice książeczkę zabierali ze sobą były w niej uzupełniane poszczególne wpisy o szczepieniach ewentualnie bilansach dziecka. Podejrzewam, że lekarzy którzy naprawdę wnikliwie uzupełniali książeczki było niewielu, a na pewno my na takiego nie trafiliśmy.

W tym roku w życie wchodzi nowa, ujednolicona i obowiązkowa książeczka zdrowia. Często, nie tylko ze strony lekarzy, ale i rodziców pada zarzut o biurokracji. Fakt, lekarz będzie miał więcej wypełniania, a co za tym idzie więcej pracy. Jednak jako rodzic uważam, że pomysł z obowiązkową książeczką zdrowia, jeśli tylko będzie naprawdę sumiennie wypełniana przez lekarzy i rodziców, jest rewelacyjny.

Jako rodzic wiem, że dziecko choruje zawsze wtedy (albo chociaż przeważnie wtedy), kiedy jest na to najmniej odpowiedni moment, a co za tym idzie nie zawsze trafia wtedy do swojego pediatry. Często ląduje w prywatnych gabinetach, na ostrym dyżurze czy zwyczajnie u pierwszego lekarza, u którego jest wolny termin, o specjalistach nie wspominając. Wiem, że gdybym miała hejterów zaraz po tym co za chwilę napiszę rzuciliby mi się do gardła, ale mimo, że dbam o swoje dzieci i kocham je nad życie to nie zawsze pamiętam dokładne daty ich chorób, a tym bardziej nazwy wszystkich leków, które przyjmowali.

Nie, nie jestem wyrodną matką, po prostu moja pamięć bywa zawodna i nie wmówisz mi, że twoja nie bywa. Choćby ostatnio taka sytuacja. Syn starszy korzystał jakiś czas temu z pewnego leku. Minęło trochę czasu i okazało się, że musi skorzystać z niego ponownie. Niestety od tego czasu pojawiły się w domowej apteczce jeszcze dwa podobne leki, w podobnych opakowaniach, podobnym, ale nie takim samym działaniu i weź tu teraz człowieku sobie przypomnij, który to był właśnie TEN. Oczywiście chyba nie muszę wspominać, że sytuacja miała miejsce w święta późnym wieczorem.

Jedno zerknięcie w książeczkę uprościłoby sprawę i zaoszczędziło nerwów. Tak samo, takie jedno spojrzenie pomogłoby lekarzowi, który na co dzień nie opiekuje się naszym dzieckiem. Jednolity wzór książeczki zdrowia dziecka również pomoże w odszukaniu niezbędnych informacji. Oczywiście system informatyczny ułatwiłby sprawę, ale po pierwsze jak widać nie potrafimy go wprowadzić, a po drugie nic by nie pomógł w takiej sytuacji jak ta, którą opisałam powyżej. Myślę, że idealną sytuacją byłoby gdyby książeczki i system informatyczny działały równolegle.

Najbardziej śmieszy mnie to, że jeszcze dobrze nie rozpoczęło się funkcjonowanie książeczek, a już większość marudzi, że są złe. A może dajmy im szansę i zobaczmy jak będą funkcjonowały i jak do ich wypełniania przyłożą się lekarze? Jedno do czego mam zastrzeżenia to brak informacji. Oczywiste jest, że wszystkie dzieci urodzone od początku tego roku otrzymają książeczki zdrowia dziecka w szpitalach, ale co z dziećmi starszymi? Co z tymi, które do tej pory funkcjonowały bez książeczek? Czy również otrzymają książeczki czy też nie? Jeśli nie, to dlaczego? A jeśli tak, to w jaki sposób nastąpi ich przekazanie? Tego niestety nie udało mi się dowiedzieć.

TOP