Nasze królewskie apartamenty ciągną się w nieskończoność….precyzyjnie rzecz ujmując to tak mniej więcej 5 metrów w szerz i niecałe 10 wzdłuż. No rowerem to się nie pojeździ, w chowanego też się ciężko pobawić, ale do sprzątania przynajmniej mało. Choć z drugiej strony bałagan na tak minimalistycznej powierzchni przy dwójce dzieci robi się w zastraszającym tempie. Zwłaszcza jeśli ten sam pokój służy za sypialnię, jadalnię i pokój dzienny. Kokony swojego pokoju w zasadzie nie używają, traktują go jedynie jako składnicę zabawek.
Przebywając w innych podobnych metrażem mieszkaniach bądź oglądając zdjęcia mieszkań zawsze zastanawiałam się jak to się dzieje, że inni mają cały czas porządek. Czyżby u nich rzeczy się nie gromadziły, a kurz nie osadzał na meblach? Co takiego kryją ich mieszkania, że u mnie non stop można latać na szmacie lub odkurzaczu, a u nich wszystko na błysk i pod linijkę. Ten nieskazitelny, niczym niezmącony porządek dość poważnie mącił natomiast moje myśli.
Na szczęście będąc kiedyś w jednym z takich uporządkowanych mieszkań przez zupełny przypadek odkryłam w czym tkwi tajemnica. Odkryłam skrzętnie skrywaną tajemnicę trzeciego pokoju. U nas pokoje są dwa, jeden młodych i drugi wszystkich. Nie trudno się domyśleć, że z mężem nie mamy swojego pokoju. Toteż wszystko co posiadamy, w tym również bałagan pomimo moich wysiłków, gromadzi się w tych dwóch pokojach, przy czym najbardziej gromadzi się w pokoju należącym do wszystkich. Tajemnica trzeciego pokoju polega na tym, że bałagan gromadzi się tam.
W czterech ścianach często nawet nie urządzonego pokoju, materializuje się cały domowy bajzel od dokumentów po przymierzane i nie odwieszone na swoje miejsce kiecki. Znajdziesz tam resztki tapet pozostałe po remoncie, rowerek treningowy, na którym zasiada co najwyżej kurz, stertę rzeczy do prasowania i niedojedzoną kanapkę z kolacji, porzuconą na biurku przy komputerze. Trzeci pokój skrywa naprawdę przerażające rzeczy 🙂
U nas, jak wspomniałam pokoju brak, więc trzeba radzić sobie inaczej. Sposobem na ogarnięcie domowego chaosu stały się szafy w zabudowie. Szaf takich posiadamy aż cztery i świetnie spełniają swoje zadanie mieszcząc nie tylko ubrania, ale wszelkie zgromadzone przez lata acz niezbędne rzecz jasna rzeczy (te zbędne bez skrupułów są przeze mnie przy akompaniamencie mężowskiego marudzenia wyrzucane). Gdyby nie one nie mam pojęcia jak byśmy sobie poradzili 🙂
Nasze szafy montował najlepszy profesjonalista czyli mój tato przy udziale mojego małżonka, ale jak ktoś nie ma talentu w rękach i boi się, że zamiast szafy poskłada na przykład stół, może poszukać inspiracji i pomocy w internecie. A wy macie tajemny ‘trzeci’ pokój czy też skrywacie inne sposoby na ogarnięcie bałaganu?
Poniższe zdjęcia pochodzą ze strony: http://indecotrojmiasto.pl/