Foteliczku zapnij się.
dziecko, fotelik samochodowy, parenting, rodzicielstwo, rodzina, wychowanie, życie
Prezydent podpisał nowelizację ustawy dotyczącej przewożenia dzieci w fotelikach samochodowych. Zniknie bariera wieku, która do tej pory wynosiła 12 lat, a obowiązkiem jazdy w foteliku objęte będą te dzieci, których wzrost nie przekracza 150cm.
Bez fotelika będą mogły być przewożone również dzieci, które mają powyżej 135cm wzrostu pod warunkiem, że będą siedziały na tylnym siedzeniu i będą przypięte pasami samochodowymi.
Jeśli o mnie chodzi zmiana jest jak najbardziej rozsądna. Umówmy się niejeden dwunastolatek przerasta swoich rodziców i jeżdżenie w foteliku nie jest wtedy najwygodniejszym rozwiązaniem 🙂
Kontrowersyjne natomiast jest dopuszczenie przewożenia trzeciego dziecka na środkowym miejscu tylnej kanapy jeśli jest to trzecie dziecko, ma powyżej 3 lat i jest zapięte pasem. To trochę jak loteria, które z trójki dzieci będzie jechało najmniej bezpiecznie. Ale na ten temat pewnie lepiej wypowiedzieli by się rodzice trojga dzieci.
Niestety choć badania wykazują, że większość dzieci jest przewożona w prawidłowy sposób to jednak na co dzień widuje się coś zupełnie odwrotnego.
Każdego dnia gdy odprowadzam syna do szkoły widuję rodziców, którzy podwożą swoje dzieci i niestety różnie to wygląda.
Skłamałabym gdybym nie napisała, że większość dzieci rzeczywiście przewożonych jest w fotelikach. Zdarza się jednak dość często, że dziecko w takim foteliku ma niezapięte pasy bo rodzic tego nie dopilnował. A skoro rodzic nie pilnuje to trudno się dziwić, że dziecko też nie zareaguje.
Moje dzieci są tak nauczone, że jeśli tylko jakimś cudem wsiądziemy do samochodu i nie zapniemy któremuś pasów to natychmiast podnoszą alarm zanim jeszcze PT odpali silnik.
Często widuję również dzieci przewożone na przednim siedzeniu. Bo to przecież taka atrakcja siedzieć z przodu. Sama pamiętam jak będąc dzieciakiem człowiek pchał się do samochodu żeby choć chwilę pojechać z przodu. Nie oznacza to jednak, że było to rozsądne i że należy do tego dopuszczać, nawet sporadycznie.
No właśnie, ‘sporadycznie’, słowo kluczowe, które działa na mnie jak płachta na byka jeśli chodzi o jazdę dziecka samochodem. Pokutuje takie przekonanie wśród dorosłych, że sporadyczna jazda bez fotelika nie przyniesie nic złego. ‘Przecież to tylko raz’, ‘ To tylko kawałeczek’, ‘ Przecież to blisko’, ‘Raz nie zawsze’ – i tym podobne tłumaczenia przyprawiają mnie o dreszcze.
Kto powiedział, że zaraz po tym jak wyjedziesz z garażu, na osiedlowej uliczce czy przy wjeździe na własne podwórko jakiś wariat nie postanowi sprawdzić jaką masz strefę zgniotu? Skąd możesz wiedzieć czy zza rogu nie wyskoczy jakiś pirat drogowy i nawet nie zdążysz wcisnąć hamulca, a co dopiero uniknąć zderzenia? To co, że ty jedziesz wolno, że uważasz, że jesteś ostrożny.
Na drodze, jakiejkolwiek, nie jesteś sam i nie wszyscy, którzy jeżdżą po tej drodze robią to tak jak powinni, kierując się bezpieczeństwem i rozsądkiem. Zapięcie pasów w foteliku trwa kilka sekund. Wolisz stracić te kilka sekund czy swoje dziecko?