WIGILIA


Napisałam dziś mojej  koleżance, że czuję, że żyję. Czuję każdym skrawkiem mojego ciała, każdym mięśniem. Czuję, że żyję….nie wiem tylko czy to życie mi się w takim wydaniu podoba.
Kompot z suszu, barszcz, grzybowa, zupa rybna, ryba po grecku, ryba w galarecie, trzy sałatki, sernik i keks – to wszystko wczoraj zagościło na moim balkonie okupione bólem moich ponad trzydziestoletnich nóg. Oczywiście przy wszystkim próbowały mi ‘pomagać’ kokoniątka.
Mój wczorajszy dzień przypomniał mi jak przez ponad dwa lata temu przez 27 godzin rodziłam mojego młodszego syna, a potem przyszło wybawienie w postaci cesarki. Wczoraj też przy życiu trzymało mnie tylko to, że mąż wcześniej kończy pracę i już ok 19 przyjdzie wybawienie i chociaż kokony ogarnie. Niestety z tej nadziei wyrwała mnie myśl, że przecież pod groźbą rozwodu kazałam w drodze powrotnej pojechać ślubnemu po karpie.
No i przywiózł cztery dorodne sztuki. Mieli je zabić na miejscu, ale chyba nie bardzo im to poszło bo krótko po przyjeździe do domu jeden ku ogólnej rozpaczy i histerii moich dzieci wystawił łeb z miski w której leżał i zaczął gonić mnie po kuchni.
Nie było wyjścia. W imię wigilijnej tradycji dokonałam więc poczwórnego mordu. Moja łazienka wyglądała jakby była inscenizacją do “Piły”, a mąż zaczął mnie straszyć, że od jakiegoś czasu rytualny ubój jest w Polsce zakazany. W końcu karp zajął miejsce w misce przykryty cebulką i też wyjechał na balkon. A kiedy dołączyła do niego ostatnia z potraw było coś ok 24.
Gdyby pominąć kwestie dotyczące z gotowaniem to mój wczorajszy dzień wyglądał tak: pobudka 6.30, towarzyszył jej tekst “Zlobis mi mlecko?”, 8.30 rozpoczęcie gotowania, 19.00 wreszcie poszłam siku, 1.00 wreszcie w łóżku.
No,ale żeby nie było tak ponuro to muszę przyznać, że warto było.
A i jeszcze jedno muszę zrobić. Kajam się publicznie i publicznie przysięgam, że nigdy więcej nie zlecę zakupu karpia mojej mamie. Powinnam chyba też przeprosić za wszystkie te razy kiedy owego występku się dopuściłam. Każdy kto kiedyś musiał zabić więcej niż dwa karpie wie co mam na myśli.

No,a  na koniec życzę wszystkim, zdrowych, spokojnych, radosnych, wypełnionych błogim lenistwem Świąt.
Mój syn zapytał dziś przy śniadaniu:” Mamusiu, a czy wszyscy ludzie są dziećmi Bożymi? ” I dorośli też?”
Życzę więc żeby oprócz takiego ludzkiego przeżywania świąt z karpiem i choinką bez względu na wyznanie czy jego brak było w tym przeżywaniu coś jeszcze, coś głębszego, duchowego, coś co sprawi, że zwyczajnie będziemy sobie bliżsi, może lepsi.
No i żeby te Święta były tak piękne jaką piękną wiosnę mamy za oknem 😀

Nic to, czas minął, wzywają mnie paszteciki i polewa na sernik. Trzeba jeszcze usmażyć karpia no i na SPA musi czasu wystarczyć 😀

TOP