Rodzicu zluzuj majty


Co miesiąc 58 zł. Przez 9 miesięcy w roku, co daje kwotę 522 zł rocznie.
Opłat dodatkowych nawet nie liczę. Tyle mniej więcej kosztują zajęcia z
tańca, na które chodzi mój syn. Właśnie leci czwarty rok tych zajęć.
Przez cztery lata uzbierałaby się już niezła sumka. Powiecie pewnie, że
nie można tego przeliczać na pieniądze, bo przecież zyskał konkretną umiejętność – potrafi tańczyć.
Otóż nie, nie potrafi. Dlaczego więc chodzi na te zajęcia i dlaczego od czterech lat ‘wyrzucamy’ pieniądze?Do
napisania tego artykułu skłonił mnie pewien post, który zobaczyłam na
tablicy Pani Doroty Zawadzkiej. Jedna z mam opisywała tam sytuację
swojego syna, który chodzi na basen i sprawia mu to ogromną frajdę, jak
zauważa jego mama. Jednak mama zauważa również, że syn zawodowym
pływakiem nie będzie, że nie ma do tego predyspozycji, że jeśli chodzi o
umiejętności, odstaje od innych uczestników zajęć. Mama pyta więc, jak
wytłumaczyć synowi, że to pływanie to nie jego bajka.Kilka dni
temu byłam świadkiem dość smutnej i zarazem zabawnej sytuacji. Młodszy
syn gra w piłkę nożną. Pojechaliśmy z nim na turniej. Normalnie w
odróżnieniu od reszty rodziców, stoimy zawsze gdzieś z boku, żeby nie
przeszkadzać dzieciakom. Tym razem, z pewnych powodów (nie są istotne
dla sensu tego artykułu, więc pozwólcie, że nie będę tego rozwijać)
podeszłam do miejsca, gdzie odbywały się rozgrywki, w celu zrobienia
synowi zdjęcie i kiedy próbowałam uchwycić moje pędzące za piłką
dziecko, do moich uszu dobiegły okrzyki dwóch tatusiów, w których
najwyraźniej buzował nadmiar testosteronu. Stali oni przy linii boiska i
krzyczeli do swoich synów: Blokuj go!, Co ty robisz?, Nie tak!, Obiegnij go z lewej!”. Jeden z chłopców ze łzami w oczach stanął na środku boiska i krzyknął: No
przecież gram!”. Wtedy na szczęście wkroczył trener i rozemocjonowanym
tatusiom powiedział kilka słów do słuchu, dzięki czemu resztę turnieju,
co prawda nadal w linii boiska, ale przeczekali już w pokornej ciszy.Te
trzy sytuacje, mojego syna, który chodzi cztery lata na tańce i nie
potrafi tańczyć (nie to nie jest wina nauczyciela), syna pani, która
zastanawia się jak zniechęcić syna do basenu i tych chłopców, którzy
grając, czują presję swoich ojców, pokazują, że dzieci to tylko dzieci.
One nie chcą spełniać naszych pragnień, oczekiwań, niezrealizowanych
marzeń. One chcą się bawić, bez dzikiej rywalizacji, chorej ambicji. Mój
syn chodzi na taniec, bo to lubi. Jemu samemu nie przeszkadzają jego
braki taneczne. On to kocha i choć zajęcia powodują, że musi przebywać w
szkole do późnej godziny, za nic by z nich nie zrezygnował.Chłopiec
pani z postu u Pani Zawadzkiej kocha pływanie, a jego mama powinna
zrozumieć, że nie z każdego musi być Michael Phelps. Jej syn jest
szczęśliwy, lubi pływać i skoro jemu nie przeszkadza, że jest słabszy w tym co robi, od reszty uczestników zajęć, to trzeba mu pozwolić to robić, bo to mu sprawia przyjemność.Chłopcy
grający w piłkę, nie chcą realizować niezrealizowanych marzeń swoich
tatusiów, nie chcą realizować ich ambicji, choć każdy tata w swoim synu
widzi następcę Lewandowskiego. Chłopcy chcą grać, chcą się bawić. Dla
nich to radość z zabawy, z kontaktu z rówieśnikami, z przebywania na
świeżym powietrzu. Z czasem sami poczują ducha rywalizacji, powiew
ambicji, a może wcale nie, może zawsze będą to robić dla przyjemności, a
może zwyczajnie rzucą to za rok czy dwa.Pozwólmy dzieciom
decydować. Wiem, czasem te zajęcia nie są tanie i gdzieś nas tam męczy,
że ‘wyrzucamy’ pieniądze, ale czy na pewno? Może mój syn nie umie
tańczyć, ale dzięki tym zajęciom ma szerszą wiedzę na temat sztuki, jaką
jest taniec, otworzył się na ruch, na inne dzieci. Może synek tej pani
nie zdobędzie złota na olimpiadzie, ale przecież pływać się nauczył.
Może ci dwaj chłopcy nie pojadą w przyszłości na mistrzostwa świata, ale
też, zamiast siedzieć przed komputerami jak wielu ich kolegów, biegają,
bawią się, śmieją, przebywają z rówieśnikami, korzystają ze sportu. Ta
beztroska w połączeniu z niewątpliwym zdobywaniem wiedzy, nawet jeśli
nie spełnia ona naszych oczekiwań, jest warta każdych pieniędzy.
Wyluzujmy, odłóżmy ambicje na bok i dajmy naszym dzieciom się cieszyć.

TOP