To tylko dziecko


dziecko

Dziecko to nie osobny gatunek człowieka. Dziecko, choć w ‘miniaturce’ to pełnoprawny człowiek jak każdy z nas. Tak samo jak każdy dorosły, zasługuje na szacunek, na uwagę, na to by traktować je tak jak sami chcielibyśmy być traktowani. Metody wychowawcze z biegiem lat i ze zmianą pokoleń również ulegają zmianie, kiedyś środkiem wychowawczym był szlaban na wszystko dziś partnerska rozmowa. Są jednak sytuacje, w których nawet wśród najzatwardzialszych propagatorów wychowania z szacunkiem  piękne hasło Korczaka “nie ma dzieci są ludzie” zamienia się w kultowe “przecież to tylko dziecko”.

To, że dziecko należy traktować z szacunkiem nie ulega wątpliwości. Każdy z nas chce być tak traktowany. Chcemy żeby nas słuchano kiedy chcemy coś powiedzieć, chcemy żeby mówiono o nas dobrze, żeby nikt nas nie poniżał, żeby osoby, nam bliskie dostrzegały nasze potrzeby i pragnienia, żeby podzielały nasze radości i smutki, żeby poświęcały nam uwagę. Dokładnie tak samo powinniśmy traktować dziecko bo to nie podgatunek tylko normalny, mały człowiek, który też ma uczucia i swoje potrzeby.
Jest tylko małe, ale. Często wychowanie z szacunkiem, mylone jest z wychowaniem bez norm, bez zakazów i nakazów. Każdego dorosłego obowiązują również pewne normy postępowania w zależności od sytuacji i otoczenia. Dlaczego nie mają one obowiązywać również małych ludzi? Dlaczego jeśli chodzi o prawa to traktujemy dzieci jak dorosłych, a  jeśli chodzi o obowiązki i zachowania to już nie? Fakt, dziecko z racji tego, że dopiero się uczy ma prawo popełniać błędy, zresztą jak każdy, kto wkracza w nową dla siebie sytuację, ale od tego jesteśmy my rodzice żeby wskazać dziecku co jest dobre, a co złe i w żaden sposób nie świadczy to o braku szacunku.
Taka sytuacja. Jadę z synem w autobusie. W pewnym momencie do
autobusu wsiada para z dzieckiem, na oko niespełna trzyletnim. Dzieciak
wydziera się jak opętany. Nie, nie płacze, po prostu zamiast mówić drze
się na cały autobus. Zamiast normalnego ‘tato’ do ojca, który stoi obok
niego, jest trwające przez kilka przystanków i wwiercające się w mój
mózg ‘tatoooooo!!!!’. Tatusia sytuacja bawi, mamusię zresztą nie mniej,
ale żadne z nich nie zwraca dzieciątku uwagi bo przecież to tylko
dziecko i mu wolno
choć cały autobus dostaje migreny.
Inna sytuacja. Znienawidzony przeze mnie plac
zabaw. Ten kto mnie zna, wie jak tego ustrojstwa nie znoszę i chodzę tam
naprawdę rzadko. Również z powodu sytuacji, które mają tam miejsce.
Dziecko dziecku zabiera zabawkę, wali łopatką po głowie kolegę z
piaskownicy, albo bezczelnie ze złośliwym uśmiechem na twarzy okupuje zjeżdżalnię żeby reszta nie mogła
zjeżdżać. Kiedy zwracam małemu terroryście uwagę, że tak się nie robi, główną reakcją opiekuna jest
zdawkowy uśmiech i tekst, że ‘to tylko dziecko’ i że nie zrobiło tego specjalnie
. Też mam wtedy ochotę wziąć łopatę i niespecjalnie przywalić opiekunowi 😉
Albo
jeszcze inna. Dziecko w szkole zwalcza inne dzieci. Pyskuje do
nauczycieli, przejawia słowną i fizyczną agresję w stosunku do kolegów z
klasy. W kwestii nauki nie wykazuje większego zainteresowania. Wezwana
do szkoły mama uważa, że nic takiego się nie dzieje bo przecież to tylko
dziecko.
Na pewno z tego wyrośnie, oduczy się. 
Dla mnie tolerowanie takich zachowań to swego rodzaju niekonsekwencja, która tak naprawdę niczego te małe istoty nie uczy. Od kogo dziecko ma się nauczyć tego jak należy się zachować w społeczeństwie? Jakie obowiązują normy zachowań, zwyczaje? Kto ma mu powiedzieć, że w komunikacji publicznej nie drze się paszczy na całe gardło, kumpla z piachu nie napiernicza łopatką, a nauczycielowi okazuje się należny mu szacunek, skoro rodzice nie zwracają na to uwagi i nie poczuwają się do odpowiedzialności? Dlaczego czasem dziecko jest małym człowiekiem, a innym razem tylko dzieckiem?
TOP