Jak co niektórzy z Was pewnie wiedzą zaledwie po dwóch tygodniach od
ostatniego kichania i prychania ponownie rozłożyło nas choróbsko. Tym
razem centrum zagłady jest Starszak, który przywlókł zarazę nie wiadomo skąd, choć oczywiście najprawdopodobniej ze szkoły. W błyskawicznym tempie rozlazło się to to na Młodego, a rykoszetem dostało się mi. Ostatnim niepoddającym się jak zwykle bastionem zdrowia pozostał mężowski.
Przy każdej infekcji zasada jest prosta. Najpierw ratujemy się tym, co
mamy w domu, czyli sięgamy po naturalne sposoby walki z infekcjami. Co
dokładnie przychodzi nam z pomocą i co stosujemy na przeziębienie?
1. Cytryna i pigwa
Jedna i druga ma dużą zawartość wit C. tak samo cytrynę, jak i pigwę można dodać do herbaty, przy czym
należy pamiętać, że cytrynę dodajemy do herbaty już przestudzonej.
Pigwa ze względu na swój smak i właściwości przeciwzapalne nazywana jest
polską cytryną. Warto ‘zamknąć ‘ ją w słoiczku na zimę i korzystać, kiedy zajdzie potrzeba.
2. Sok z malin
Zawiera kwas salicylowy, czyli działa jak naturalna aspiryna. Ma właściwości rozgrzewające,
obniża gorączkę, działa napotnie, pomaga w walce z wirusami i łagodzi
kaszel. A poza tym herbata z sokiem malinowym smakuje obłędnie.
3. Syrop z cebuli vs czosnek
Oj pamiętam jak rodzice raczyli nas tym specyfikiem o wyjątkowych walorach smakowych ;) Osobiście nie jestem taka waleczna i po pierwszej próbie wciśnięcia tego cudu natury w moje dzieci poległam, bo pluły dalej niż widziały. Alternatywą w przypadku starszaka okazał się czosnek, który Tymek jest w stanie pochłonąć we wszystkim i w każdej ilości.
4. Inhalacje
Najlepszy
naturalny sposób na poradzenie sobie z zatkanym nosem ‘sprzedała’ mi
oczywiście mama. Do gorącej wody wrzucamy garść majeranku i robimy
inhalację. Oczywiście ze względów bezpieczeństwa z dziećmi ten sposób
nie przejdzie, ale dorosłym zdecydowanie polecam.
Niestety czasem zdarza się, że naturalne metody nie wystarczą, a w przypadku moich kokonów są wręcz niemożliwe do zrealizowania, ponieważ, poza wspomnianym czosnkiem uwielbianym przez Starszaka, niczego z wymienionych produktów nie wezmą nawet do ust.
Tu
z pomocą muszą przyjść rozwiązania z apteki. Najczęściej staramy się
‘zniszczyć’ infekcję w zarodku podając w umiarkowanych dawkach leki z
ibuprofenem (Starszak ma niestety tendencję do wysokiego gorączkowania).
Tego typu leki, oczywiście przeznaczone dla dorosłych, sprawdzają się
również u mnie, kiedy naturalne metody nie do końca dają radę.
Liczę na to, że łącząc naturę i drobną pomoc farmakologiczną i tym razem uda nam się w miarę szybko pożegnać zimową infekcję :)