Dawno Wam Matka nie pisała o mazidłach z łazienki 🙂 A tak się jakoś złożyło, że jakiś czas temu na moją półeczkę trafił pewien zestaw, w skład, którego wchodziło Serum intensywnie rewitalizujące i płyn micelarny firmy Bioliq. Jakby ktoś był zainteresowany to zestawik możecie nabyć tu: i-apteka.pl, zresztą znajdziecie tam całe mnóstwo kosmetyków 🙂
Ale wracając do mojego zestawu. Pewnie miłośniczki kosmetyków naturalnych będą chciały mnie ukatrupić, ale umówmy się, nie jestem chemikiem i być nim nie zamierzam. Do kosmetyków mam słabość i nawet jeśli nie są super, hiper eko to i tak lubię sprawdzić co w słoiczku czy buteleczce siedzi 🙂 Nota bene na http://i-apteka.pl znajdziecie także kosmetyki o naturalnym składzie.
Jeśli chodzi o płyn micelarny to powiem szczerze, że nie mam się do czego przyczepić. Ma delikatny, ładny zapach. Świetnie usuwa resztki makijażu i co ważne nie szczypie w oczy co akurat często przydarza mi się gdy używam innych płynów micelarnych. Duża butelka 200ml wystarcza naprawdę na długo, a praktyczne zamknięcie ułatwia sprawne korzystanie.
Jeśli natomiast chodzi o serum, to zostało poddane dość twardej ocenie bo jak wiecie należę do tych, którzy niespecjalnie lubią się czymkolwiek smarować. Przede wszystkim plus za fajne opakowanie z higienicznym aplikatorem. Uwielbiam kosmetyki, do których nie trzeba pchać palców lub posługiwać się szpatułką, która nie wiedzieć czemu zawsze mi gdzieś zaginie. Tu problem rozwiązany jest rewelacyjnie.
Co do samego serum to konsystencja jest jak najbardziej dla mnie na tak. Kocham lekkie półpłynne, lekko żelowe kosmetyki. Serum dzięki takiej właśnie konsystencji nie obciąża skóry i daje delikatny efekt chłodzenia. Producent obiecuje wyraźny wzrost nawilżenia skóry i rzeczywiście jest on odczuwalny już po pierwszym użyciu. Czuje się wyraźne odprężenie i uczucie nawilżenia na twarzy.
Jeśli chodzi o również obiecywaną rewitalizację to osobiście jakoś jej szczególnie nie dostrzegłam chociaż liczę na to, że gdzieś tam w głębi mojej skóry dzieją się prawdziwe czary-mary, które sprawią, że będę piękna i młoda (a przynajmniej chociaż to pierwsze 😛 )
Za co minus? Za to, że serum dość długo wysycha na twarzy. Nie są to oczywiście ciągnące się w nieskończoność minuty, a zaledwie może minutka lub dwie, ale rano kiedy każda minutka jest cenna i na zrobienie makijażu ma się naprawdę ułamki sekund to nawet ta minuta wydaje się być wiecznością.
Wrażliwcom takim jak ja, może to trochę przeszkadzać.
Czy warto? Powiem szczerze, szału nie ma. Nie było wielkiego wow i nie ległam na kolana, ale jeśli szukacie serum, które ma nawilżyć waszą skórę, nie zapycha porów i łatwo się aplikuje to śmiało możecie spróbować. A razem z płynem micelarnym stworzą naprawdę przyjemny duet 🙂