Lista rzeczy (nie)zbędnych
okiem mpf
Ostatnio było u mnie trochę wakacyjnie. Było o wyjazdach z dziećmi i o pakowaniu na wakacje. Podtrzymując ten trend serwuję wam właśnie kolejny urlopowo-wakacyjny post traktujący o rzeczach, które zawsze są na mojej wakacyjnej liście “niezbędne do spakowania”, a które…
Zresztą przeczytajcie sami.
1. Suszarka do włosów.
Zabieram ją zawsze na każdy wyjazd powyżej 4 dni. Ostatnio złapałam się na tym, że odkąd zapuściłam włosy czyli od jakichś 3-4 lat nie użyłam jej na wyjeździe ani razu. Ba, nawet w domu używam jej sporadycznie.
2. Żelazko turystyczne.
Kupiłam bo było małe, zgrabne i czułam, że na bank przyda mi się na dłuższych pobytach poza domem. Efekt był taki, że zajmowało tylko miejsce w walizce i oczywiście ani razu nie zostało użyte. Jest to jeden z niewielu przypadków, kiedy przeczucie mnie zawiodło.
3. Kosmetyki do makijażu
Moja kosmetyczka jest wypchana tak jakbym co najmniej była blogerką urodową. Zabieram ją zawsze z tymi wszystkimi cieniami, eyelinerami i innymi różami bo przecież trzeba wyglądać bossssko 🙂 Zazwyczaj jednak jest tak, że wystarczy, że moja blada gęba zazna trochę słońca w zasadzie zupełnie przestaję się malować i cała ta przenośna drogeria (no może poza mascarą) staje się zbędna.
4. Buty na obcasie
Zabieram je zawsze. Bez względu na to czy jadę w góry czy nad morze. Wracają w stanie absolutnie nienaruszonym.
5. Długopis i notes
Pojęcia nie mam w jaki sposób te dwie rzeczy znalazły się na mojej liście. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że stało się to jeszcze przed erą tabletów i smartfonów kiedy o notatniku w telefonie jeszcze niewielu miało pojęcie. Nadal jednak nie tłumaczy to tego, do czego niby ów długopis i notes miałyby mi niby być na wyjeździe potrzebne.
6. Świeczka
Ta pozycja miała swoje zastosowanie kiedy jeszcze nie dysponowaliśmy przychówkiem w postaci dzieci 😉 Teraz zdecydowanie bardziej sprawdza się to, co znajduje się na liście pod świeczką czyli latarka 🙂
7. Tona ubrań
Upycham do walizki pół szafy, przy czym szafę chłopaków próbuję upchać zazwyczaj całą 😉 Przygotowuję się na każdą pogodę, każdą ewentualność, każdą nawet najbardziej absurdalną sytuację. Efekt jest taki, że 3/4 tego przywożę kompletnie nie ruszone.
Jak widzicie moja idealna lista zawiera jednak kilka nie do końca idealnych pozycji, jednakże co roku przy pakowaniu jakiś wewnętrzny głos uparcie powtarza mi, że jeżeli czegokolwiek z tych rzeczy nie zabiorę to zaraz po przyjeździe okaże się to absolutnie niezbędne i będę gorzko żałowała, że tego nie spakowałam 🙂
A wam zdarza się zabierać na wakacje coś zupełnie niepotrzebnego?