Nie masz dzieci? Jesteś egoistką!!


Raz po raz spotykam się na blogach, forach i innej maści społecznościach z wypowiedziami oburzonych mam i nie-mam, które ktoś nazwał egoistkami bo albo w ogóle nie chcą mieć dzieci, albo mają ich za mało (przeważnie jedno). 

 

Oburzone mamy i nie-mamy tłumaczą, że nikomu nic do tego ile mają dzieci i w sumie z tym akurat się zgodzę bo sama nie chciałabym żeby ktoś mi, mówiąc obrazowo, do łóżka zaglądał albo dni płodne wyliczał. Nie rozumiem natomiast oburzenia z powodu nazwania takich osób egoistami.
A niby z czego wynika fakt nieposiadania dzieci lub posiadania jednego???? Pomińmy oczywiście przypadki gdzie posiadanie dziecka jest niemożliwe bądź utrudnione ze względów medycznych. Przyjmijmy natomiast, że mówimy o zdrowych, statystycznych Kowalskich, którym żadna przeszkoda natury medycznej na drodze nie stoi.
No więc dlaczego tych dzieci nie mają???
A no moi drodzy  z egoizmu. Bo niby  z czego innego? 
I błagam niech mi nikt nie wyjeżdża z tekstem, że go nie stać bo padnę ze śmiechu, a że wiek już swój mam to mi jeszcze nie daj Boże jakaś żyłka pęknie i będziecie mieć mnie na sumieniu. Co jeszcze bardziej zabawne taki argument słyszę najczęściej od tych, których roczne przychody są zdecydowanie powyżej średniej krajowej.
Umówmy się, dziecko jest skarbem, jest to fakt absolutnie niezaprzeczalny, ale to czy wali kupę w bodziaka z Zary czy z Pepco naprawdę nie robi mu różnicy. Tak samo jak nie zrobi z niego lepszego człowieka jazda wózkiem za kilka tysięcy i raczej niespecjalnie wpłynie to na jego dorosłe życie. Nie wierzycie to zabierzcie swojemu dziecku wypasioną zabawkę z FP i dajcie mu drewnianą łyżkę. Efekt może was zaskoczyć.
Temat kasy uważam więc za zamknięty i nikt kto nie jest w stanie skrajnego ubóstwa niech argumentu pieniędzy w mojej obecności nie podaje.
Wróćmy więc do sedna czyli do egoizmu. 
Tak moi drodzy egoizm, pragnienie własnego szczęścia i zaspokjenia własnych potrzeb to jedyne czym się w życiu, a  co za tym idzie w kwestii posiadania, a raczej nieposiadania dzieci kierujemy. 
Podejrzewam, że część osób, które to czytają chętnie rzuciłoby mi się do krtani albo przynajmniej obrzuciło potokiem słów delikatnie zwanych niewyszukanymi bo niby jak śmiem tak o nich pisać. Otóż śmiem i napiszę więcej….ja też jestem egoistką i również do grona egoistów się zaliczam. 
A myślicie, że dlaczego mam tylko dwoje dzieci choć zawsze twierdziłam, że będę miała troje? A bo po urodzeniu drugiego wypełzł ze mnie właśnie mój wewnętrzny egoista. Co za tym idzie? A to, że nie chcę mieć więcej dzieci i nie szukam na to głupich wymówek. Nie chcę bo zwyczajnie mi się już nie chce. 
Nie chce mi się chodzić z brzuchem, nie chce mi się wstawać w nocy (choć wcale do moich chłopaków jakoś szczególnie wstawać nie musiałam), nie chce mi się zmieniać pieluch, boli mnie kręgosłup, nie chce mi się znowu odchudzać z ciążowych kilogramów i pchać przed sobą wózka przez kolejne trzy lata. 
Jest mi dobrze bo moje kokony potrafią się zająć same sobą, same ubrać, same najeść i załatwić swoje potrzeby. Jest mi dobrze bo od dłuższego już czasu jem wreszcie ciepły obiad i piję gorącą kawę co wcześniej było prawie niemożliwe. Jest mi dobrze bo jadąc na wakacje nie muszę zabierać dla kokonów nic poza ubraniami, a nasz samochód nie wygląda wtedy jak wóz koczowników na pustyni. 
I choć uwielbiam moje kokoniki i wcale nie cierpię katuszy z tego powodu, że jestem z nimi w domu to kurczę lubię jak jest mi dobrze, a dobrze jest jak jest. I nawet ku zdziwieniu co niektórych osób, nie czuję potrzeby posiadania córki bo córkę to ma moja kochana koleżanka i jak poczuję nieodpartą potrzebę zakupu malutkiej, rozkosznej sukieneczki to mam już komu ją podarować.
I wiecie co, wy którzy nie chcecie mieć pierwszego/drugiego/kolejnego dziecka? Też jesteście egoistami. Wolicie mieć lepszy samochód, większe mieszkanie, święty spokój. Wolicie podróżować sami i wychodzić do kina kiedy tylko macie na to ochotę, a nie wtedy kiedy ktoś łaskawie zajmie się waszym potomstwem. Wolicie pogadać z synem o Lidze Mistrzów, a z córką o…(dobra nie wiem o czym gada się z córkami ;)) niż babrać się znowu w kupkach, kaszkach i różnych innych sudocremach. 
Na koniec powiem wam jeszcze coś. Wiecie co w tym wszystkim jest najlepsze? To, że mamy do tego wszystkiego prawo i nikomu nic do tego. Tylko po prostu nazywajmy rzeczy po imieniu i nie oburzajmy się jak ktoś nam wali prawdę prosto w oczy 😉
TOP