Rano jak wstanę na każdym kroku napotykam armagedon.
Matka Polka nieogarnięta.
dom, dziecko, kobieta, mama, matka polka, okiem mpf, pogaduchy, porządek, rodzina, żona, życie
Nie ogarniam.
No nie ogarniam i koniec.
Nie wiem, może na jakieś szkolenie powinnam jechać.
A może jakiś coaching sobie zapodać.
Ale nie ogarniam tematu.
A w sumie. Wróć.
Ogarniam. Codziennie ogarniam.
A tak ze dwa, trzy razy w tygodniu to się nawet bardziej przyłożę.
No tyle, że efektu brak.
Tzn. jest, ale krótko. Wybitnie krótko.
No bo jak to się dzieje, że ledwo przy użyciu wszelkich dostępnych środków, doprowadzę miejsce zameldowania do stanu używalności, a w dwukrotnie krótszym czasie, ponownie znajduje się ono w stanie poprzednim?
Zaczęłam już nawet podejrzewać, że złośliwe skrzaty specjalnie wywalają mi kurz na meble, okruszki na dywan, a z czeluści kokonowego pokoju wyciągają sterty zabawek, które leżąc na podłodze tylko perfidnie czekają aż na nie nadepnę (nadepnęliście kiedyś bosą stopą na klocek lego?)
No tyle, że nigdy żadnego skrzata za rękę nie złapałam ani nawet nie widziałam.
Pomijam już taki drobiazg, że w te skrzaty nawet nie wierzę.
W najlepszym przypadku przy zastosowaniu wszelkich dostępnych środków nadzoru i kontroli, po tym jak teren ogarnę, stan ogarnięcia utrzymuje się do wieczora.
Niestety w nocy najwyraźniej uaktywniają się złe moce.
Rano jak wstanę na każdym kroku napotykam armagedon.
Rano jak wstanę na każdym kroku napotykam armagedon.
No więc tak jak wspomniałam. Nie ogarniam.
Kompletnie nie ogarniam jak to się dzieje.
Czy nie mogłoby być tak, że ciężko wypracowany porządek utrzymuje się ciut dłużej niż godzinę?
Przyszło mi jeszcze do głowy coś innego.
Pedantyzm. Choroba taka 😉
Czyżby?
Eeee nieeee to mi chyba nie grozi 🙂