Jeśli słyszeliście o aferze w norweskiej szkole to słyszeliście też o zadaniu jakie otrzymały tamtejsze sześciolatki. Nie powiem, fantazję to tam nauczyciele mają iście ułańską. Jednak nie o tym będzie co nauczycielowi wolno i co powinien.
Każdego dnia rano, kiedy moje dziecko je przed wyjściem do szkoły śniadanie mam zwyczaj włączać TVN24. Jedną z porannych informacji było właśnie owo wyżej wspomniane zadanie. Oczywiście komentarz redaktora prowadzącego poranny program był na ekranie ilustrowany obrazkami z zadania i to bez cenzury.
Stara jestem, niejedno w życiu widziałam, od ładnych paru lat wiem skąd się dzieci biorą i co kto w spodniach bądź pod kiecką nosi, ale i tak jakoś tak dziwnie mi się patrzyło na te komiksowe golasy z poprzerastanymi penisami.
W pewnym momencie dotarła do mnie myśl, że przecież nie oglądam tego sama, ale w ten sam telewizor wpatruje się moje dziecko.
“Matko od rana będę o goliźnie opowiadać”– przemknęło w mojej głowie – “Jak ja mu wytłumaczę tego kolesia z gołym penisem i słoniem?” – przegalopowała kolejna myśl.
Dokładnie w momencie kiedy już kotłowała się pod moją czaszką kolejna myśl dotycząca obrazkowych nagusów odezwał się mój sześciolatek:
– Mamusiuuuuu….
(O Boże teraz się zacznie, siódma rano, a ja wykład z seksuologii będę przeprowadzała, przecież ja jeszcze kawy nie piłam. Ratunku!!!)
– Mamusiuuuuu….. A ty widziałaś? Na tych obrazkach jedna dziewczynka siedzi na szafie.
Zatkało mnie. Gołe penisy widziałam, gołe piczki też, gołego kolesia ze słoniem, który nawet nie chcecie wiedzieć jak mi się skojarzył też widziałam, ale gołej baby na szafie nie zauważyłam.
Ot i tak właśnie różni się nasze – dorosłe i ich- dziecięce postrzeganie świata.
Pytanie teraz kto tu ma problem 😉 😉