Miałam zacząć zupełnie inaczej , ale odpalam bloga co by napisać ostatniego w tym roku posta, a tu mi wyskakuje: 999 wyświetleń. No to chyba powinnam za to dziś wznieść toast,a temu kto nabije 1000 wręczyć nagrodę 😀
Ale do rzeczy moi kochani. Mamy ostatni dzień roku, a w zasadzie pozostało w przybliżeniu jakieś 6h 15min. Pewnie wielu z Was robi się teraz na bóstwo i lada moment wyrusza na mniejsze lub większe sylwestrowe imprezy. Jest też spore grono tych co spędzą ten wieczór tak jak ja i mój mąż czyli na najbardziej skakanym sylwestrze w kraju, a musicie wiedzieć, że w tym roku będzie to sylwester wyjątkowy tzn. wyjątkowo skakany. W tym roku oprócz TVP2 i Polsatu sylwestra bodajże w Krakowie organizuje również TVN więc będziemy skakać aż po trzech kanałach 🙂
Taki skakany sylwester to potwornie męcząca sprawa więc trzeba pod niego zrobić jakiś konkretny podkład. W związku z tym w mojej lodówce marynuje się karp,a na balkonie stoi wielki gar barszczu, do tego różne inne cuda, ale nie napiszę jakie bo jeszcze mi się goście zlezą,a wejściówki mam ograniczone, są tylko dwie i już zostały rozdane 😉 Ot taka vip’owska impreza 😀
Istotą sylwestra są jeszcze nieodłączne postanowienia noworoczne. Większość z nas wykorzystuje tą okazję na zrobienie listy postanowień, których i tak nie dotrzymają, nie zrealizują i przeniosą na rok następny sami nie wierząc, że coś z tego będzie. Osobiście postanowień sylwestrowo-noworocznych nie robię. Dawno temu przed maturą zrobiłam listę rzeczy, które zrobię jeśli ów maturę zdam. Zdałam, ale do dziś oczywiście listy nie zrealizowałam, więc wychodzę z założenia, że dopóki tego nie zrobię to nie ma sensu żadnej nowej listy tworzyć. Tym bardziej, że na owej liście było jedno kompletnie nieprzemyślane postanowienie, którego obawiam się, nie zrealizuję nigdy, no chyba, że jakimś cudem dożyję do emerytury 🙂 Tak więc postanowienia noworoczne mam już wyczerpane na wieki wieków 🙂
Sylwester to też czas na nowe życzenia. Nowe, a w zasadzie zawsze życzymy sobie tego samego, zdrowia, szczęścia, miłości, powodzenia w pracy, w życiu prywatnym, pociechy z dzieci czy współmałżonka itp., itd. A czasem warto się zatrzymać i pomyśleć czego naprawdę powinniśmy sobie życzyć… No więc SOBIE 🙂 życzę co by ten rok nie był zwyczajnie gorszy od poprzedniego, jak będzie lepszy to będzie super, ale żeby chociaż gorszy nie był, żeby moje dzieciaki były zdrowe, szczęśliwe, żeby mój mąż miał tyle samo powrotów z pracy ile wyjazdów do niej, żebym umiała odnaleźć w sobie więcej spokoju, żeby to był po prostu spokojny rok.
A Wam? Wam życzę podobnie. Spokoju, stabilizacji, żebyście potrafili się zatrzymać w biegu, odpocząć bo odpoczywać umiemy coraz mniej, żebyście spędzali ze sobą czas, byli ze sobą tak naprawdę, a nie tylko przed telewizorem. Oczekującym, aby się doczekali, pragnącym, aby ich pragnienia się spełniły, tęskniącym, aby to za czym tęsknią pojawiło się na wyciągnięcie ręki.
A ponieważ kokon młodszy koniecznie chce mi tu coś dopisać (i chyba stwierdził, że powinnam już zdecydowanie kończyć) to na koniec słowa piosenki, którą kokon od samego rana wyśpiewuje, a która niech odzwierciedla w pełni Wasz i mój ( a co tam!) sylwestrowy wieczór:
“Muzyka, przyjaźń, radość, śmiech.
Życie łatwiejsze staje się.
Przynieście dla mnie wina dzban,
potem ruszamy razem w tan!
Będzie! Będzie zabawa!
Będzie się działo!
I znowu nocy będzie mało.
Będzie głośno, będzie radośnie
Znów przetańczymy razem całą noc.”