….a tak właśnie. Wzięłam dzisiaj udział w dyskusji na temat ‘nowej’ (no bo ona powoli stara zaczyna być) ustawy o szkolnictwie i wcześniejszym obowiązku szkolnym, a że mnie to dotyka osobiście, tzn. głównie dotyka moje dziecko, ale mnie jakby poniekąd też tym bardziej, że jestem Matką Polką Niedokońcazrównoważoną 🙂 (to nie jest błąd w pisowni) to podeszłam do tematu emocjonalnie.
A czy to źle, że nasze dzieci pójdą o rok wczęsniej do szkoły? -padł argument i wtedy się trochę we mnie zagotowało bo dyskusja trwała już jakiś czas.
Ależ skąd ja nie mam absolutnie nic przeciwko żeby dziecko mamy, która ów argument podniosła poszło rok wcześniej do szkoły. Jak dla nie to już od kołyski może mieć prywatnego nauczyciela, stertę książek i zajęcia dodatkowe. Ale od moich dzieci łapy precz oświato nieoświecona!! Ja sobie ewidentnie nie życzę. Najpierw kochana oświato może byś się postarała, żeby szkoły do których pójdą nasze dzieci
posiadały przygotowaną do tego kadrę (a jak do tej pory
nie spotkałam nauczyciela, który pochwalałby tą reformę) i przygotowane
sale. Niech moje dziecko nie chodzi do jednej szkoły z gimnazjalistami-kryminalistami (gimnazjum – kolejny nic nie warty i nic niewnoszący do edukacji twór naszej oświaty),
niech ma należytą opiekę i nie rozpoczyna 1 klasy jako jeszcze 5-cio latek z dziećmi starszymi o 2
lata, a nawet takimi starszymi o więcej niż 6mc. To, że dzieci będą się uczyły od 6 roku życia nie ma nic wspólnego z tym, że będą lepiej wykształcone. Przecież one nie będą uczyły się rok dłużej. Rok wcześniej
zdadzą maturę, rok wcześniej skończą studia i rok wcześniej pójdą
teoretycznie do pracy, natomiast nie pójdą z tego tytułu rok wcześniej
na emeryturę i o to w tym wszystkim chodzi.
Niech ktoś się weźmie wreszcie za program nauczania. Niech nie wbijają mojemu dziecku tak jak mi kupę lat temu tych samych niepotrzebnych rzeczy do głowy, którymi program nauczania jest wręcz naszpikowany. Chodziłam do szkoły i zastanawiałam się co wąchają ci, którzy układają
program, potem chodził mój brat i stwierdziłam, że muszą brać coś
mocniejszego. Ale jak widzę te obładowane książkami maluchy idące do
szkoły, jak widzę te ich książki i to co w nich jest, to mam wrażenie, że
teraz to już oświata jedzie na jakimś grubym koksie, albo im się
totalnie we łbach za przeproszeniem popierdoliło od tego co brali wcześniej. Dla mnie
system oświatowy w Polsce jest delikatnie mówiąc chory z dołu do góry od zerówki
poprzez gimnazja, studia, a na aplikacjach i studiach doktoranckich
kończąc.
Tak więc wcześniejszej edukacji mówię zdecydowane NIE!!!!
Muszę sobie ulżyć….
dom, dziecko, mama, pogaduchy, szkoła, życie